
Hybrydy już od kilku lat na dobre zadomowiły się na naszym rynku. Był czas aby je poznać, a mimo to ciągle wiele osób postrzega je jako nowinkę której trzeba się obawiać. W przypadku systemu mild hybrid, dla użytkownika niewiele się zmienia. Układ hybrydowy jest, pracuje, ale kierowca na dobrą sprawę nawet nie musi o nim wiedzieć. Nie trzeba martwić się o stan naładowania baterii, bo i tak nie ma możliwości doładowania jej z zewnętrznego źródła. Nie ma nic za darmo. Bezobsługowe działanie układu hybrydowego jest wygodne, ale nie przynosi olbrzymich oszczędności.

Sprawdziłem taki system w Suzuki S-Cross. Spalinowy silnik o pojemności 1373 cm³ generuje 129 KM mocy i 235 Nm momentu obrotowego.

Do tego mamy silnik elektryczny o mocy 10 kW który wspiera działanie silnika benzynowego. W sprzyjających warunkach to nawet działa. Silnik elektryczny wspiera ruszanie, więc w mieście, gdzie korków nie brakuje, oszczędności mogą być konkretne. Układ hybrydowy odzyskuje energię podczas hamowania, a tego w mieście także nie brakuje więc znów działa to na korzyść hybrydy. Faktycznie autko potrafiło w mieście spalić w granicach 5-6 l/100km. Średnio wychodziło mi o litr więcej. Jak na Warszawę, to całkiem dobry rezultat. W trasie w zależności od warunków na drodze i stylu jazdy rozpiętość wyników dość duża. Zabawa w ecodriving to zejście poniżej 5l/100km. Piątka z przodu to realny wynik, ale można znacznie go przekroczyć.

Prędkość maksymalna wynosi 195km/h, co dużego wrażenia nie robi, ale tak naprawdę, to gdzie jeździć z taką prędkością ? Dużo bardziej istotnym parametrem jest przyspieszenie i elastyczność. 10,2 s do 100km/h jak na popularnego SUVa to poprawny rezultat. Wyścigówka to nie jest, ale całkiem sprawnie się nim jeździ. Mamy możliwość załączenia trybu sport, co zauważalnie poprawia osiągi. Oceniając osiągi, trzeba pamiętać o przeznaczeniu auta. S-Cross jest rodzinnym autem, które ma pogodzić umiarkowane koszty zakupy, eksploatacji i zapewnić jak największą funkcjonalność auta.

Długość 4300mm czyli wystarczająco, aby zapewnić odpowiednią przestrzeń na co dzień, a jak trzeba to i na wakacje można się spakować.


Bagażnik z tzw. drugim dnem. Proste rozwiązanie na porządek w bagażniku.

Wnętrze typowe dla Suzuki, gdyby nie nowy centralny wyświetlacz, to powiedziałbym w Suzuki bez zmian.

Ekran jest większy, bardziej efektowny, co nie znaczy, że jest lepszy. To zależy już od wersji wyposażenia. Od razu trzeba zaznaczyć, iż S-Cross nawet w podstawowej wersji oferuje sporo. Z drugiej strony w najbogatszej oferuje nie wiele więcej. Nic w tym dziwnego, nie jest to segment, gdzie nabywcy gotowi są zapłacić za luksusy.

S-Cross to zbiór tych elementów, które najchętniej wybierają klienci. Jest jednak coś, co wyróżnia S-Cross. Napęd na cztery koła to zawsze był mocny punkt Suzuki. W S-Crossie także znajdziemy wersję 4x4.

Przeprawówki on z auta nie robi, ale na polne drogi wystarczy. Zimą też będzie atutem, więc lepiej mieć niż nie mieć. Jakby nie patrzeć, to coraz mniej SUVów oferuje 4x4. Często, nawet droższe i większe SUVy nawet opcjonalnie pozbawione są tego atrybutu aut terenowych.

Suzuki S-Cross kusi także ceną. W tej chwili można go kupić już od 99900zł.
Tekst i zdjęcia: Dariusz Pastor